Najpiękniejsze alpejskie jeziora tanim kosztem

Środek lipca, deszczowy Kraków i mało optymistyczne prognozy pogody na kolejne dni. W oddali słychać smętne „Mam 3 dni wolnego, jeeeedźmy gdzieś”.
Długo namawiać nie trzeba! Szybka burza mózgów, walka o to czy w góry czy nad morze i znajdujemy kompromis. 
Jedziemy nad najpiękniejsze alpejskie jeziora!

W związku z tym, że wyjazd jest spontaniczny musi być niskobudżetowy, a w szczycie sezonu to nie lada wyzwanie. Bilety lotnicze odpadają, dlatego jako środek transportu wybieramy naszego ekonomicznego Forda. .Montujemy trumnę na dachu, pakujemy śpiwory, namiot, gril i inne niezbędne rzeczy, które pomogą nam zaoszczędzić w podróży. Robimy zapasy w Lidlu, Gosia przygotowywuje naleśniki na pierwszy dzień i ruszamy.

Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Ut elit tellus, luctus nec ullamcorper mattis, pulvinar dapibus leo.

Jest to malowniczo położone miasteczko u zbocza gór, nad jeziorem Hallstaetter See. Wpisane jest na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Nieopodal miasteczka  znajduje się najbardziej znana kopalnia soli w Alpach, która jest położona na wysokości 885-1070 m n.p.m.

Taras widokowy na szczycie, z którego rozciąga się widok na jezioro otoczone górami. To jest nasz cel! Mamy dwie opcje:
1. kolejka (16 € w obie strony)
2. około 45 minutowy spacer szlakiem z wioski.
Oczywiście wybieramy drugą opcję. Mimo niewyspania i 30 stopniowego upału, w pocie czoła udaje nam się wdrapać na górę. Niesamowite widoki na trasie, wynagradzają nam całe poświęcenie.

Po dwóch godzinach wracamy do wioski i piknikujemy nad brzegiem jeziora. Dopada nas zmęczenie więc pozwalamy sobie na krótką drzemkę pod drzewem. Po przebudzeniu szybka kąpiel w lodowatej wodzie i dochodzimy do siebie po całonocnej jeździe samochodem. Temperatura wody bardzo niska mimo, że jest środek lata – górski klimat daje się poznać. Widoki zapierają dech w piersiach i po kilkugodzinnych ohah  i ahah musimy się zberać dalej.

Po południu wyruszamy w kierunku granicy z Włochami. Jako że Austria jest droga, decydujemy się na nocleg na dziko. Ustawiamy w nawigacji jezioro Como i szukamy na trasie fajnej miejscówki do spania. Zjeżdzamy lekko z trasy i znajdujemy zaciszne miejsce niopodal jeziora Millstatter. Rozbijamy nasz namiot, rozpalamy grila i biwakujemy 🙂

Como

Po 6 godzinach docieramy do  celu. W Como chcemy rozbić się na campingu i mieć bazę wypadową, w kolejne miejsca. Przed wyjazdem sprawdziliśmy kilka campingów, ale jak zwykle stwierdziliśmy, że pójdziemy na żywioł i znajdziemy coś na miejscu. Pierwszy camping okazuje się pełny i bardzo drogi, ale w drugiej miejscowości mamy trochę więcej szczęścia i znajdujemy kawałek trawki pod namiot na Campingu Continental.

Miejscowość w której się zatrzymujemy to Mandello Lario. Mała mieścinaka nad jeziorem Como, z klimatyczną starówką i portem. Tego dnia zwiedzamy okolice, plażujemy a na koniec rozpalamy grilla.

Bergamo

Następnego dnia o poranku, wyruszamy do oddalonego o 50km Bergamo. Dojazd z naszego campingu zajmuje około godzinę i bez problemu zbajdujemy miejsce parkingowe. Miasto podzielone jest na dwie części:
Città Alta (górne miasto) otoczone murem, średniowieczne miasto usytułowane na wzgórzu
Citta Bassa (dolne miasto) nowoczesne, tętniące życiem centrum biznesowe.

Zwiedzamy górne miasto tak jak zawsze, czyli gubimy się w nim, natomiast dolne pomijamy. W związku z tym, że jest niedziela dolne miasto jest opustoszałe, a wiekszosć sklepów zamknięta. Planujemy przyjechać do samego Bergamo na kilka dni w przyszłości i poświęcić mu więcej czasu.

Szczególnie Paweł! Musi wrócić do sklepu rowerowego Bianchi, niestety tym razem odbił się od drzwi!

 

Iseo

Mija południe i wyruszamy na północny-wschód nad jezioro Iseo. Zatrzymujemy się w miejscowości Sarnico i szukamy miejsca na obiad. Z mostu którym przedzielone jest miasteczko rozciąga się niesamowity widok na jezioro. W przewodnikach czytamy, że jest to mniejsza wersja Como, bardziej romantyczna i kameralna. 

Garda

Po dwóch dniach na nszym campingu, zwijamy manatki i jedziemy nad kolejne jezioro. Niestety dzień nie przywitał nas zbyt dobrze. Od samego rana leje (dosłownie jak z wiadra) a dookoła jest burza. W ogromnych strugach deszczu ruszamy nad Gardę z nadzieją na lepszą pogodę.

Niestety nasze nadzieje są płonne i do ok 14 pada deszcz a my przeczekujemy nie pogodę w galerii (bo przecież jestesmy bezdomni:P) grając w planszówki.

Deszcz  zepsuł nam plany i z całego dnia nad jeziorem, zostaje nam tylko kilka godzin. Po południu wypogadza się i zachodnim brzegiem jedziemy na północ do Riva del Garda. Odbijamy sobie wcześniejszą nie pogodę oglądając zachód słońca wśród gór.

W związku z tym, że nie mamy noclegu szukamy miejsca na rozbicie namiotu. W miejscowościDro wypatrujemy dróżkę która prowadzi w „krzaki”. Okazuje się, że trafiamy na idealną miejscówkę.

Rozbijamy namiot między drzewami i idziemy spać. Rano (nie do końca świadomi tego gdzie wylądowaliśmy w nocy) wychodzimy z namiotu, a naszym oczą ukazuje się niesamowity widok!! Winnice u podnóża pionowej skały i przepiękny krajobraz na okolicę. Okazauje się też, że drzewka pod którymi spaliśmy są w gaju oliwnym.

Jemy śniadanie w samym środku sadu, a obok nas przechodzą ludzie i z uśmiechem na twarzy mówią „Buongiorno”. Niestety musimy się pakować i kierować się w stronę domu.

Po drodze, zatrzymujemy się w kilku ładniejszych miejscach, na pamiątkowe fotki.

Kolejnym celem jest Wiedeń i obowiązkowy Wienner schnitzel i apfel strudel. Tym akcentem kończymy nasz 5 dniowy wyjazd po alpejskich jeziorach. Jeśli macie więcej czasu polecamy nad każdym zostać minimum 2 dni i zwiedzić jak najwięcej.

Alpejskie jeziora Informacje Praktyczne

Przejechaliśmy ponad 3000km, może to troche szalone jak na 5 dni, ale bawiliśmy się świetnie!

Dojazd: Na gaz i benzyne wydaliśmy 1100zł
Winiety, bramki, parkingi 350zł
Noclegi 2x na dziko 2x na campingu = 320zł
Zakupy na jedzenie w Polsce i na miejscu 400zł
Jedzenie na mieście: 400zł
plus inwidulne zakupy, pamiątki itp.których nie doliczamy.
wszytsko to podzielić na 4os = ok 640zł/os

Założenie było 500zł, ale brak gazu w Austrii i kilka niezapowiedzianych bramek we  Włoszech nadszarpnęły budżet 🙂


Komentarze, pytania, opinie są mile widziane  🙂

Podobne wpisy
5 odpowiedzi
Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Na skróty

Podziel się na:

Share on facebook
Share on twitter
Share on pinterest
Share on email
POPULARNE WPISY