W drodze do Szwajcarii. Czyli najciekawsze miasta na trasie. Austria i Włochy

Podobnie jak w zeszłym roku wybraliśmy się w Alpy, tym razem odwiedziliśmy Austrię, Włochy i Szwajcarię. Ten wpis poświecony będzie miejscowościom jakie zwiedziliśmy na trasie. 

Zapakowaliśmy cały majdan do naszej Fabi kombi (Justyna zdobyła poziom ekspert w układaniu rzeczy w bagażniku) i lekko spóźnieni wyruszamy w stronę Austrii.

Wiedeń, dobrze Cię znowu widzieć 🙂

Pierwszym przystankiem jest Wiedeń, pierwotnie mamy w planach zjeść lunch z naszym znajomym, niestety przez nasz późniejszy wyjazd nie udaje się nam się to.
Zawsze chętnie wracamy do tego miasta, ponieważ wyróżnia się piękną architekturą, przestrzenią i jest świetnym przystankiem podczas wojaży na zachód. Natomiast nie da się ukryć, że jest to bardzo drogie miasto, gdzie w oczy rzuca się jego przepych i bogactwo. Dlatego stawiamy na jednodniowy tour po mieście. Jako, że to już nasza czwarta wizyta w stolicy Austrii, zwiedzamy tylko jedną z atrakcji.

Pałac Schönbrunn

To jedna z największych i najbardziej rozpoznawalnych rezydencji w Europie. Barokowy pałac zbudowany w XVI–XVIII wieku. Rezydencję oczywiście otaczają przepiękne ogrody, palmiarnia, zoo czy parkowy labirynt. Większość z nich zaprojektowano w stylu francuskim – są pełne symetrii, równo przyciętych krzewów i eleganckich kwiatów. Na wzgórzu, nad fontanną rozpościera się piękny widok na Schönbrunn oraz Wiedeń. 
Pałac ze względu na  swoje historyczne znaczenie, przepiękny park oraz wyjątkową aranżację przestrzeni, należy do Światowego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO.

Wejście do pałacu i poszczególnych obiektów jest płatne i czasochłonne. Kolejka do kasy biletowej wychodzi na zewnątrz, a czas nam ucieka. Dlatego decydujemy się tylko na zwiedzanie ogrodów (wejście bezpłatne).
Miejsce bardzo turystyczne, ale udaje nam się znaleźć ławeczkę w cieniu pięknie uformowanych drzew i zrelaksować się przed dalszą podróżą

Jak się okazuje w samych ogrodach spędzamy 3 godziny, dlatego warto poświęcić cały dzień na zwiedzanie. A jest co podziwiać! W pałacu znajduje się 1441 komnat (dostępne dla turystów tylko 45) – każda bogato zdobiona tkaninami, lustrami, freskami i wszystkim, co jest złote.

Informacje na temat zwiedzania oraz cennik znajdziecie na oficjalnej stronie link 

Graz

Przejechane prawie 700km i w brzuchu pusto. Decydujemy się zatrzymać w najbliższym mieście, żeby odpocząć i coś zjeść. Wypada na Graz

Graz drugie co do wielkości miasto w Austrii, położone nad rzeką Murą. Okazuje się naprawdę przepięknym, malowniczo położonym miastem z niepowtarzalnym klimatem. Jesteśmy tylko w okolicach centrum, gdzie szukamy czegoś do zjedzenia, ale jesteśmy zachwyceni. 

Chillując na jednym z ogródków w głównej części rynku, wyczytujemy różne ciekawostki na temat tego miasta:

  • Pochodzą stąd: Arnold Schwarzenegger i Nikola Tesla
  • W sercu miasta króluje zamkowe wzgórze oraz zalesiona góra ze ścieżkami spacerowymi.
  • W roku 1999 piękną starówkę Graz wpisano na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO 
  • Graz jest więc wyjątkowo zielonym miastem, ponieważ ponad 1/3 miasta stanowią parki i inne obiekty krajobrazowe
  • nie można rozmawiać przez komórki w komunikacji miejskiej,
  • niemal 10% ludności miasta to studenci
  • w mieście znajduje się największy arsenał barokowej broni i najstarsze muzeum w Austrii – o czym dowiadujemy się od młodego chłopaka, który do nas zagadał na ulicy, gdy robiliśmy zdjęcia budynków. Było po nim widać, że kocha swoje miasto, jest z niego dumny i chętnie dzieli się informacjami na jego temat.

Zauroczeni miastem, wracamy do auta powtarzając sobie, że jeszcze tu wrócimy. Ruszamy w kierunku, granicy szukając miejsca na nocleg. Nie chcemy jechać na siłę byleby dojechać więc noc spędzamy w naszym „mini camperze”! 🙂

Nazajutrz meldujemy się w Dolomitach a osobny wpis na ten temat znajdziecie tutaj (wkrótce)

Wracając z Dolomitów

Powodem dla którego wracamy z Dolomitów i zahaczamy o Bergamo jest Ewelina (siostra Justyny). Dołącza do nas samolotem, dlatego musimy udać się na lotnisko by ją odebrać.

Trudno nam się rozstać z naszym cudownym campingiem w Cortinie D’ampezzo. Poza tym, w momencie gdy już chcemy wyruszyć poznajemy Asię, która mówi po Polsku i  przez dwa dni mieszkała tuż obok nas ze swoim tatą (namiot w namiot). Okazuje się, że Asia jest podróżniczką i mimo młodego wieku zwiedziła już spory kawałek świata. Rozmowy na temat podróży nie mają końca. Bardzo żałujemy, że nie poznaliśmy się wcześniej, bo teraz juz prawie 2h opóźnieni musimy ruszać. Na szczęście mamy kontakt z Asią i mamy nadzieje, że gdzieś kiedyś się spotkamy.
Samolot Eweliny też ma opóźnienie i w samą porę jesteśmy na lotnisku.  

Zawsze fajne Bergamo

Wracamy do Bergamo po równym roku. Przypomniał nam o tym mandat, który dostaliśmy dzień przed tym wyjazdem. Okazało się, że gdzieś w okolicach Gardy, źle zaparkowaliśmy i wystawili nam rachunek na 72€. Nic nie umknie włoskiej policji i nawet po roku Cie dopadną 🙂
Więcej praktycznych informacji na temat Bergamo znajdziecie w naszym poprzednim wpisie link 

Popołudnie spędzamy w Citatta Alta gdzie błądzimy wąskimi uliczkami, jemy obowiązkową pizze i próbujemy miejscowego słodkiego specjału.
Polenta – czyli najsławniejsza specjalność cukiernicza Bergamo, przygotowana z biszkoptu i kremu maślanego z dodatkiem orzechów i rumu. Biszkopt pokryty jest żółtym marcepanem, a następnie posypany żółtym cukrem w kryształach.
Brzmi pysznie co?
Otóż nie!
Wyobraźcie sobie, że jecie szklankę pełną cukru. Stan cukrzycowy gwarantowany!
To zdecydowanie nie nasz deser

Wyjątkowy nocleg

Przygotowując się do wyjazdu, szukaliśmy campingów w okolicach Bergamo. Niestety nic konkretnego nie udało nam się znaleźć, a jak już znaleźliśmy były nam kompletnie nie po drodze. Ceny noclegów w okolicach Bergamo czy Mediolanu były bardzo wysokie, dlatego poszerzyliśmy krąg poszukiwań i znaleźliśmy nocleg przez Airbnb, na trasie w miejscowości Magnano. Naszym głównym celem była Szwajcaria. Dlatego to miał być zwykły szybki nocleg, czyli kolacja i do spania, a rano pobudka o 6:00 i wyjazd w Alpy. Jak zwykle się nie udało.

Pamiętajcie, że przy zakładaniu konta na Airbnb z tym linkiem dostajecie 100zł 🙂

Gdy docieramy na miejsce, wita nas Elisa. Oprowadza nas po ogromnym domu, w którym na codzień mieszkają jej rodzice. Elisa na czas ich dwu miesięcznych wakacji, opiekuje się domem. Z tego powodu postanowiła wynajmować pokoje na Arbnb. Okazuje się, nie robi tego w celach zarobkowych, tylko po to by poznać nowych ludzi, a my jesteśmy jej pierwszymi gośćmi 🙂
Rzucamy rzeczy do pokoju i wychodzimy na zewnątrz przygotować wspólną kolację.
Elisa okazuje się cudowną osobą. Razem z nią i jej koleżanką spędzamy czas na wspólnym grillowaniu i degustacji domowej roboty wina. Rozmawiamy dużo o podróżach i ciekawych miejscach na świecie. Elisa mieszkała 2 lata w Japonii i opowiada nam wiele o tamtejszych zwyczajach i kulturze. Od razu łapiemy z nią dobry kontakt, a rozmowy trwają do późnych godzin nocnych.

Opuszczamy Italię

O poranku budzi nas kogut.
Tak, w domu jest kogut kilka kur.
Dzięki temu możemy przygotować pyszną jajecznice ze świeżych jajek. Do tego najpyszniejsze jakie w życiu jedliśmy pomidorki i inne świeże warzywa prosto z ogródka. Prawie wszytko jest tu domowej roboty.

Najedzeni i szczęśliwi z 4 godzinnym opóźnieniem opuszczamy nasz super dom. Elisa pakuje nam na drogę jabłka, gruszki i oczywiście pomidorki, po czym żegnamy się z nią i ruszamy do Szwajcarii. Długo nie zapomnimy tego cudownego miejsca i Elisy.

Wpis o Szwajcarii już wrotce!
stay tuned 🙂

Kilka dni później…

– O, popatrzcie, jesteśmy w Lichtensteinie!

kilka minut póżniej

–   Ale jak to już koniec ?

Przejeżdżamy przez Vaduz i za rogatkami miasta, pojawia się granica z Austrią.
Malutkie to Księstwo 🙂

Powrót do Austrii

Wracamy do naszego mlekiem i miodem płynącego kraju. Planujemy zatrzymać się gdzieś na trasie w Austrii. Zastanawiamy się między Innsbruckiem a Salzburgiem. Wybór pada na Innsbruck. Czemu? Bez większego powodu, był bliżej 🙂
Trafiamy na camping Schwimbad, który jest spory kawałek od centrum Innsbrucka i znajduje się w miejsowościc Hall in Tirol. Na miejscu płacimy 32€ za 3 osoby z namiotem i autem. Okazuje się, że w cenie campingu mamy wejście na basen, który jest za płotem. Rozbijamy namiot, rzucamy manatki i idziemy pływać.
Dookoła milion ludzi w tym większość dzieci, ale nie przeszkadza nam to w korzystaniu z dobrej pogody i orzeźwiającej wody.

Dojazd do centrum Innsbrucka z przygodami..

Tutaj musimy napisać o jednej osobie, dzięki której  wizyta w Innsbrucku na długo zapadnie nam w pamięć i na pewno tam jeszcze wrócimy!
Ale od początku.
Dajemy odpocząć naszej Skodzie, która wytrwale woziła nas po Szwajcarskich górach i jedziemy miejską komunikacją do centrum. Wsiadamy do autobusu i okazuje się, że mamy tylko 10 franków i potargane 5€, a bilety dla 3 osób kosztują 11€. Po dyskusji z kierowcą, czy można płacić kartą lub szwajcarską walutą, rezygnujemy i wysiadamy na następnym przystanku, w poszukiwaniu bankomatu.
W lepszych humorach, bo z kasą w ręku ruszamy w kierunku przystanku.

Powtórka z rozrywki..


Euro na bilety jest, ale kierowca nie ma jak wydać.
Po chwili Magda, którą poznaliśmy 5 minut temu na przystanku, bez zastanowienia pożycza nam 10€ na bilety! I tak zaczyna się nasza znajomość.
W drodze do centrum Magda opowiada nam o sobie, o tym co robi w Austrii i o swoich pasjach. Wysiadamy przy dworcu, rozmieniamy pieniądze i oddajemy Magdzie.
Mimo tego dalej rozmawiamy i nie możemy się rozstać. Magda zaczyna oprowadzać nas po centrum Innsbrucka, dowiadujemy się co warto zobaczyć, gdzie zjeść a gdzie sie napić. Pokazuje nam restauracje, gdzie znajduje się panoramiczny taras, skąd widać całe miasto i skocznię Bergisel.

Lubimy poznawać nowych ludzi


Magda poświęciła nam prawie 2 godziny, pokazując miejsca które, należy zobaczyć, opowiadając o atmosferze w mieście i wielu innych rzeczach. Dzięki takim spotkaniom doceniamy jak wartościowe jest podróżowanie. Jak wielu ciekawych ludzi poznajemy, stajemy się otwarci na otaczający nas świat i jak go odbieramy.
Dzięki Magdalena ! 🙂

Innsbruck

Innsbruck to miasto położone w sercu Tyrolu, kojarzone przede wszystkim ze sportami zimowymi. Urok tego miasta polega na olśniewającej panoramie, gdzie otaczają go górskie szczyty. Zarówno w zimie, jak i latem warto zaplanować wycieczkę na Seegrube, która znajduje się na  wysokości 2.000 m, skąd rozpościera się piękny widok na całą okolicę.
Tutaj można przeżyć wspaniałe połączenie góry z doliną oraz przyrody z miastem, gdzie słynne na całym świecie zabytki Innsbrucka świadczą o jego bogatej historii 

Tym oto miłym akcentem, jakim był Innsbruck kończymy naszą Alpejską przygodę.
Wpis z Dolomitów i Szwajcarii już niedługo 🙂

Podobne wpisy
3 odpowiedzi
Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Na skróty

Podziel się na:

Share on facebook
Share on twitter
Share on pinterest
Share on email
POPULARNE WPISY