PORTUGALIA | LIZBONA I OKOLICE – CO WARTO ZOBACZYĆ?

Kupując bilety na 4 dniowy wypad do Portugalii, nie myśleliśmy o zwiedzaniu stolicy. Wstępnie chcieliśmy zostać tylko w Porto, ale postanowiliśmy dać drugą szanse Lizbonie, więc udaliśmy się na południe.
Środkowa Portugalia – nie mogliśmy pominąć takich perełek jak Sintra, plaża Guincho czy Cabo da Roca. Niestety, tylko częściowo udało nam się zrealizować plany.

TUTAJ znajdziecie relacje z Porto.

 

PLAŻA GUINCHO

Przed wschodem słońca wyruszamy z Porto w kierunku Lizbony. Naszym pierwszym celem, jest plaża Guincho w miejscowości Cascais. To miejsce, do którego bardzo chcieliśmy wrócić i znów poczuć we włosach wiatr z nad oceanu. Szeroka, długa plaża, szum wody i kilkumetrowe fale. Taki obraz został w naszych głowach po poprzedniej wizycie. Poza tym wspomnienia z pierwszych kroków stawianych na desce surfingowej….
Ahh jak miło tu wrócić.. 

PLAŻA POPULARNA WŚRÓD SURFERÓW

To słynna plaża, odwiedzana przez surferów z całego świata. Gdy docieramy na miejsce, nie ma nikogo prócz nas, a nad oceanem unosi się gęsta mgła. Rozkładamy majdan i zjadamy drugie śniadanie, obserwując kilkumetrowe fale. Nastawiliśmy się na wypożyczenie deski i surfowanie, ku naszemu zaskoczeniu, nie znaleźliśmy nigdzie wypożyczalni. Poprzednim razem gdy tu byliśmy (5 lat temu), były otwarte szkółki, wypożyczalnie i bary. A teraz chyba jesteśmy przed sezonem (18 kwietnia).
Tutaj znajdziecie relacje z surfowania na tej plaży w 2013 roku <3

CABO DA ROCA

Po raz kolejny chcieliśmy postawić nogę na najbardziej wysuniętym na zachód przylądku Europy. Poczuć gęsią skórkę, przez potężne podmuchy wiatru i zobaczyć fale oceanu rozbijające się o skaliste klify. Pokazać Ewelinie i Paulinie to niezwykłe miejsce po raz pierwszy. Niestety nie tym razem.. Czasowo nie udaje nam się tego osiągnąć, ponieważ mamy zbyt napięty plan.
Natomiast dodajemy zdjęcie archiwalne, a tutaj możecie zobaczyć naszą pierwszą wizytę w Portugalii przy której udało nam się dotrzeć na Cabo da Roca i inne Cabo 🙂

LIZBONA W 24 GODZINY

Do Lizbony zawitaliśmy na jeden dzień. Podczas pierwszego pobytu, odwiedziliśmy stolicę i nie do końca nas urzekła, natomiast daliśmy jej drugą szansę. Miasto piękne, pełne zabytków, malowniczych krajobrazów i turystów. Będąc świeżo po odwiedzeniu Porto, śmiało możemy porównać te miasta. W Porto unosił się melancholijny klimat, czuliśmy się zrelaksowani i spragnieni eksplorowania każdej uliczki. W Lizbonie, jesteśmy zmęczeni korkami, turystami i upałem. Stolica Portugalii to bardzo gorące miasto. Często różnica temperatur między Porto a Lizboną jest spora, może dlatego północne miasto ma więcej zwolenników. Kończąc porównania, meldujemy się w naszym hostelu w dzielnicy Graca Divine house of Graca, rzucamy walizki i lecimy na miasto. 

MIASTO PEŁNE PUNKTÓW WIDOKOWYCH

Podobno Lizbona położona jest na siedmiu wzgórzach, a ze szczytu każdego z nich można zobaczyć imponujące panoramy położonych nad rzeką zabudowań. Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie zahaczyli o kilka punktów widokowych

SŁYNNE PASTÉIS DE NATA

To typowy Portugalski deser! Malutkie babeczki z ciasta francuskiego wypełnione budyniem, po prostu niebo w gębie. Idealnie pasują do porannej kawy 🙂 Zajadaliśmy się nimi przez cały wyjazd. Idąc Rua Augusta czyli najsłynniejszą ulicą dzielnicy Baixa, jeśli nie całej Lizbony, trafiliśmy do Fábrica da Nata – Pastéis de Nata. Skusił nas widok tych boskich ciasteczek w witrynie, natomiast w środku mogliśmy zobaczyć w jaki sposób są przygotowywane. Skorzystaliśmy z proponowanych zestawów: kawa + Pastéis de Nata i porto + Pastéis de Nata. Wnętrze jeszcze bardziej nas zachwyciło. Typowa portugalska mozaika na całej ścianie i widok z okna na deptak. 

ZWIEDZANIE LIZBONY

Zwiedzanie Lizbony to ciągłe poruszanie się góra-dół, góra-dół, pełne ostrych podejść i stromych zejść. Nie był to dla nas jakiś duży problem, gdyż zwiedzanie miasta na piechotę to nasz ulubiony styl. Natomiast przejechanie się słynnym tramwajem nr 28, to zdecydowany must do będą w Lizbonie. Przemykający wąskimi uliczkami żółty wagonik, prawie ocierający się o kamienice i pokonujący ciągłe przewyższenia robi spore wrażenie! Nachylenie terenu osiąga tu około 14% i jest to najostrzejszy podjazd tramwajowy na świecie. Nie mogliśmy pominąć tej atrakcji.

PRZEJAŻDŻKA TRAMWAJEM NUMER 28 – PODEJŚCIE NUMER 1

Po zwiedzeniu najstarszej dzielnicy w Lizbonie – Alfama, Praça do Comércio i zjedzeniu pysznych Pastel de Nata ruszamy w kierunku przystanku tramwaju 28. Chcemy wyjechać na jeden ze szczytów i podziwiać zachód słońca. Jak dzieci we mgle szukamy przystanku na placu Martim Moritz, gdy w końcu nam się udaje, tramwaj odjeżdża nam sprzed nosa. Czekamy chwile na następny, ledwo udaje nam się wsiąść, bo w wagonie już jest pełno ludzi. Po przejechaniu dwóch przystanków okazuje się, że jedziemy w przeciwnym kierunku. Zdenerwowani szukaniem miejsca skąd odjeżdża tramwaj 28, czekaniem i tłokiem w wagonie, postanawiamy wysiąść i iść na nogach. Była to dobra decyzja. Zdążyliśmy na zachód, a po drodze zjedliśmy pyszne empanadas i poznaliśmy miłego Pana. Wymęczeni dniem pełnym wrażeń, wracamy do hostelu i padamy jak muchy. 

MOŻE TYM RAZEM SIĘ UDA – PODEJŚCIE NR 2

Następnego dnia wstajemy bardzo wcześnie, szybkie śniadanie i ruszamy. Musimy opuścić pokój do godziny 12:00, więc mamy około 4 godziny na zwiedzanie. Chcąc przyspieszyć dotarcie do centrum idziemy na tramwaj nr 12. Kupno biletów odbywa się w kiosku 300m od przystanku, należy kupić kartę na którą nabijają przejazdy. Mając bilety w rękach wyczekujemy tramwaj. Czekamy, czekamy i nic. Okazuje się, że jeszcze jest zamknięta jakaś ulica i ruch jest wstrzymany. Po dłuższej chwili przyjeżdża tramwaj i podwozi nas 4 przystanki do Praça Martim Moriz, gdzie chcemy się przesiąć na 28. Na miejscu już kilka osób czeka w kolejce, okazuje się że słynne tramwaje jeszcze nie kursują, więc znowu czekamy..

CZY WARTO STAĆ W GODZINNEJ KOLEJCE?

Około godziny 10:00, wsiadamy do tramwaju i ściśnięci jak sardynki opuszczamy przystanek, na którym ustawiła się już kilkludziesięcio metrowa kolejka. Przejażdżka fajna, ale fakt że straciliśmy prawie 2 godziny czekając na tramwaje, trochę psuje nam atmosferę. Warto przejechać się choć raz, ale korzystanie z tramwaju jako środka szybkiej komunikacji mija się z celem. Chyba, że ktoś ma dużo czasu i cierpliwości do stania w kilkumetrowych kolejkach.
UWAGA na torebki i plecaki ponieważ kieszonkowcy uwielbiają ten tramwaj. Ścisk i roztargnienie turystów to idealna okazja dla złodzieja.
Pojedynczy przejazd kosztuje 2,90€, więcej opcji biletów znajdziecie tutaj.

WINDY W LIZBONIE

Korzystamy z ostatnich chwil, jakie nam pozostały i zwiedzamy bez większego planu. Trafiamy na jedną z Lizbońskich wind, a w przewodniku czytamy, że są łącznie 4: Gloria, Bica, Lavra i Santa Justa. W stolicy windy kursują pomiędzy ekstremalnie stromymi przystankami np. Bica na którą trafiliśmy jeździ pomiędzy Calçada do Combro i Rua de S. Paulo.
Poranek w Lizbonie dobiega końca, ale nie obyło się bez kilkudziesięciu zdjęć i pysznych Pastéis de Nata. Tym razem w miejscu gdzie było więcej miejscowych niż turystów, a takie perełki lubimy najbardziej.

SINTRA

Opuszczamy stolicę lekko spóźnieni i mamy przed sobą 30km. Z Lizbony do Sintry najszybciej dojedziemy autem, jeżeli jednak go nie macie, to jest dostępne wiele połączeń. Jednym z nich jest pociąg kursujący ze stacji Rossio, koszt biletu to 2€ w jedną stronę, a czas podróży wynosi około 40 minut. W Sintrze znajdują się jedne z najpopularniejszych i najpiękniejszych pałaców w Europie. Potężny park Sintra-Cascais z bujną roślinnością, pozwala odpocząć od upałów i ulicznego zgiełku. Natomiast bliskość oceanu i ukształtowanie ternu sprawiają, że panuje tu swoisty mikroklimat, a roślinność jest tu bujna i niesamowicie zielona.
Na wstępie musimy się przyznać że, spędziliśmy tu za mało czasu i zwiedzaliśmy trochę na wariackich papierach, ale dotarliśmy i do celu i zaczęliśmy od Palácio da Pena.

PAŁAC PENA

Już w drodze do Sintry widzimy górujący nad okolicą pałac, jednak dopiero z bliska widać jak oryginalna jest to budowla. Palácio da Pena jest najbardziej charakterystycznym zabytkiem w Sintrze. Położony jest na wzgórzu w 85 hektarowym, romantycznym ogrodzie, który warto zwiedzić pieszo. My trafiliśmy na wejście od strony ogrodów. Spacer trwa około 20-30 minut,więc po drodze podziwiamy pięknie zadbane jeziora, krzewy, drzewa i alejki. Klimat w ogrodach jest niesamowity.

Co jako pierwsze rzuca nam się w oczy, po dotarciu do pałacu?
Niezwykłe kolory, połączenie różnych stylów architektonicznych, ekstrawagancja i baśniowy klimat. Tak, to tu można poczuć się jak w tajemniczym, baśniowym zamku z filmów Disneya.

Co jako drugie rzuca nam się w oczy?
Setki ludzi. Sintra i bajkowy pałac, z roku na rok stają się popularniejsze, dlatego warto być przygotowanym dużą ilość turystów na miejscu.

Po wejściu do pałacu jest wytyczona ścieżka, która prowadzi przez większość jego pomieszczeń gdzie można zobaczyć kunszt z jakim został wykonany, perfekcyjną pracę artystów oraz wystrój.
Wejście do Pałacu i parku jest płatne – bilet do obu atrakcji kosztuje 14€

QUINTA DA REGALEIRA

Zegar tyka, czas ucieka a Sintra ma jeszcze tyle do zaoferowania! Zmęczeni tłumem w Pałacu i głodni, jesteśmy bliscy rezygnacji z dalszego zwiedzania. Ale nie! Ciekawość i dusza odkrywców zwycięża! Dziewczyny się poddają i idą na sjestę do jednego z ogrodów. Natomiast my włączamy wyższy bieg i idziemy do Quinta da Regaleira. To była genialna decyzja! Okazuje się, że to zupełnie magiczne i tajemnicze miejsce. Jest tu zdecydowanie mniej turystów, poza tym łatwo się ukryć w jakiejś alejce i odpocząć chwilę. Niestety my tej chwili nie mamy, więc korzystamy z mapki i szukamy najciekawszych miejsc.

MIEJSCE PEŁNE TAJEMNIC

Właścicielem terenów, na których znajduje się tajemniczy park i rezydencja, był ekscentryczny milioner, mason i wielbiciel ezoteryki António Augusto Carvalho Monteiro. Często można spotkać alternatywną nazwę tego miejsca – “Pałac Milionera”.
 Wydawał on swój majątek na realizację swoich wizji i różnych zachcianek. Znajdziemy tu dużo mieszanek stylów, zwłaszcza mauretańskiego i pełno znaczących symboli.
Na terenie ogrodów znajdują się podziemne przejścia i tunele, którymi spokojnie można się przemieszczać do różnych miejsc posiadłości. Bardzo efektowne jest przejście łączące wejście pod wodospadem, z najsłynniejszą atrakcją Quinta da Regaleira, czyli Studnią Wtajemniczenia (zwanej również Studnią Inicjacji lub odwróconą Wieżą). Podobno miały tu miejsce obrzędy masońskie. Dno studni to róża wiatrów na krzyżu templariuszy. Natomiast całość robi na nas ogromne wrażenie.

Posiadłość jest dość spora dlatego warto poświecić minimum godzinę na zobaczenie wszystkiego. Można wejść na wieżyczki, z których roztacza się widok na okoliczne Pałace, zwiedzić ponad 100-letnią posiadłość Monteira, Grotę Dziewic i Promenadę Bogów.

W kasie biletowej, dostaliśmy darmową mapkę z której opłaca się skorzystać.
Bilet wstępu kosztuje 6€- WARTO

NAZARÉ

Tego samego dnia musimy wrócić na północ, ponieważ następnego dnia o 7:00 mamy lot powrotny z Porto do Krakowa. Zatem szukamy na trasie miejsca, gdzie złapiemy zachód słońca. Decydujemy się na małą miejscowość na wybrzeżu – Nazare. Główną atrakcją są tu ogromne fale, które potrafią dochodzić nawet do kilkunastu metrów. W tym roku odbyły się tu mistrzostwa świata w surfingu. Natomiast dla mniej wprawionych, są szkoły gdzie na mniejszych falkach można spróbować swoich sił.
Natomiast my łapiemy ostanie promienie portugalskiego słońca i smagani wiatrem, oglądamy jak słońce wpada do oceanu, a na niebie tworzą się niesamowite barwy…
Ahh.. tym miłym akcentem kończymy naszą portugalską przygodę i wracamy do domu.

INFORMACJE PRAKTYCZNE 

  • BILETY
    Kupiliśmy je z  miesięcznym wyprzedzeniem, skuszeni promocją Ryanair na dzień św. Patryka.
    Za dwie osoby z Krakowa do Porto zapłaciliśmy 580zł w dwie strony z bagażem podręcznym. Dziewczyny dokupiły bilety kilka dni poźniej i zapłaciły ok 50zł więcej.
    =290zł/os
  • AUTO
    Na lotnisku nie ma większego problemu z wynajęciem samochodu. Część wypożyczalni ma w terminalu swoich przedstawicieli lub kursują małe busy, które dowiozą was do wybranej wypożyczalni obok lotniska.  My skorzystaliśmy z wypożyczalni Budget, dużym plusem jest bardzo mały depozyt, średnio ok 300€ i nie jest wymagana karta kredytowa!
    Za 4 dni zapłaciliśmy 96€/ 40s
    =ok 100zł/os
  • Paliwo
    ok 1,60€ – 1l benzyny, my przejechaliśmy 819km i zapłaciliśmy 63€
    =ok 70zł/os
  • Autostrady- W Portugalii funkcjonuje systemem automatycznego poboru opłat Via Verde, który wymaga umieszczenia na przedniej szybie specjalnego urządzenia identyfikującego. Emitowany przez nie sygnał pozwala na automatyczny pobór należnej opłaty z konta. Przy wypożyczaniu auta dostaliśmy to urządzenie, a rachunek za bramki dostaliśmy po przyjeździe do Polski 50€
    =50zł/os

NOCLEGI
2 noclegi w Porto zarezerwowaliśmy przez Airbnb, po odjęciu zniżek zapłaciliśmy 92€ za 4 osoby. Mieszkanie duże z trzema sypialniami i kuchnią. Zatem idealne dla większej grupy, do 6 osób. Apartament znajduje się w dzielnicy Vila Nova de Gaia, dosłownie 5 minut od mostu Luisa I, tutaj możecie zarezerwować swój nocleg z naszą zniżką. Poza tym warto założyć konto na tej stronie, ponieważ można znaleźć świetne miejsca na nocleg. Do tego mieszkania najbardziej przekonał nas widok z balkonu na zachodnią część Porto..
=95zł/os

Kolejny nocleg spędziliśmy w Lizbonie. Tym razem rezerwowaliśmy przez Booking.com. Lizbona jest popularnym miastem, z dużą bazą noclegową i wyższymi cenami. Natomiast udało nam się znaleźć pokój 4 osobowy, z prywatną łazienką i dostępem do kuchni za 60€. Podobnie jak w poprzedniej wyszukiwarce możecie zarezerwować nocleg, tym razem 60zł taniej, wystarczy wejść w ten link
=ok 60zł/os

JEDZENIE

Poniżej znajdziecie przykładowe menu, baru przy rzece w Porto. Próbowaliśmy tam miejscowego specjału, jakim jest francesinha. Natomiast następnego dnia poszliśmy na drugą stronę rzeki, coś zjeść i znaleźliśmy ją taniej (7,50€)

  • Przykładowe ceny z innych miejsc:

    Kawa 1 – 2 €
    Pasteis de nata – 1 €/sztuka
    Porto 2€
    Francesinha 7-10 €
    Śniadania 4-5€
    Zestawy lunchowe– 5-10€

     

Nasz Portugalski trip wyniósł 670zł od osoby (bilety, auto, paliwo, noclegi) + 130zł (wstępy i tramwaje) = 800zł

Nasza trasa:

819km (wg wypożyczalni, google uważa inaczej:P)

Jeżeli macie pytania, piszcie! 🙂

Podobne wpisy
3 odpowiedzi
Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Na skróty

Podziel się na:

Share on facebook
Share on twitter
Share on pinterest
Share on email
POPULARNE WPISY