Dolomity i turkusowe jezioro w skalnym amfiteatrze – Lago di Sorapis
Nie da się ukryć, że włoskie Dolomity były inspiracją do lipcowego wyjazdu w Alpy. Zauroczeni jednym ze zdjęć z nieziemskiego Lago di Sorapis, postanowiliśmy zaplanować wyprawę w tamte rejony. Paweł, który od zawsze uwielbiał górskie klimaty, wykorzystał moment i zaproponował:
P: Jak już mamy jechać tak daleko, to może zobaczymy w końcu Szwajcarię?
J: O takkk!!
Do Szwajcarii jeszcze dojedziemy (w tym wpisie), teraz skupmy się na tym, co zobaczyliśmy w Dolomitach.
O poranku wyruszamy z miejscowości Graz w Austrii (tutaj znajdziecie wpis o Austrii). Kilka godzin później, przekraczamy granicę i naszym oczom ukazują się niesamowite krajobrazy. Pozostawiamy w tyle Alpy Gailtalskie i witamy Włoskie Dolomity.
Campingowe życie
W godzinach przed południowych docieramy na camping La Rocchetta, znajdujący się w miejscowości Cortina d’Ampezzo. Będzie on naszą bazą wypadową, na najbliższe dni. Jest to bardzo dobrze zagospodarowany camping w dobrej lokalizacji. Poza tym znajduje się tu pralnia, miejsce do mycia naczyń, zadbane oraz czyste prysznice i toalety. Część pola namiotowego mieści się w lasku, więc bez problemu znajdujemy zacienione miejsce na nasz przenośny dom, na najbliższe dwie noce.
Rozbijamy namiot, gotujemy najszybsze danie, czyli makaron z sosem pomidorowym i kabanosem, następnie obmyślamy plan działania na resztę dnia.
Dolomity – Cascades di Fanes
Na północ od Cortiny znajduje się, jeden z największych wodospadów w Dolomitach. Chyba nikogo nie zdziwi, że wybieramy go jako nasz pierwszy cel wycieczki.
Przy głównym wejściu do Parku Krajobrazowego Dolomiti d’Ampezzo znajduje się parking. Zostawiamy tam nasze auto i rozpoczynamy treking. Początek trasy nie sprawia nam większych trudności, jest to dosyć szeroka ścieżka, z której delektujemy się niesamowitymi widokami.
Gdy dochodzimy do punktu widokowego, naszym oczom ukazuje się wodospad Cascade de Fanes, o wysokośc 120m. To jedyny, tak ogromny i piękny wodospad w Dolomitach. Robi wrażenie! Idziemy w kierunku wodospadu, by zobaczyć go z bliska.
W tej części trasy są dwie opcje do wyboru: Szlakiem prowadzącym naokoło lub przejście na Via Ferrata de Santa Barbara. Wejście na ferratę znajduje się, przy punkcie widokowym nad wąwozem, gdzie ściany mają ok 100 m wysokości. Trasa ferraty prowadzi nas wąską i ubezpieczoną liną ścieżką. Schodzimy do samego wodospadu, gdy okazuje się pod nim przejść i dopiero zaczyna się zabawa!
Jest już trochę mniej kolorowo. Okazuje się, że schodzimy po prawie pionowej ścianie, w dodatku mokrej od spadającej wody z wodospadu. Polecamy tę trasę, jedynie z uprzężą i kaskiem!
U podnóża wodospadu można kontynuować ferratę lub wejść na czerwony szlak, który prowadzi do punktu widokowego na wodospad. My wybieramy czerwony szlak i znów widzimy wodospad z góry, tym razem z drugiej strony. Z tamtąd już łatwą trasą wracamy na parking.
Górski zachód do kolekcji
Wracamy na nasz camping, zatrzymując się paru ładnych miejscach. Kolację jemy w hamaku z widokiem na pomarańczowe góry, oświetlane przez zachodzące słońce. Ahh.. jest przepięknie.
Gdy na campingu zapada ciemność, padamy jak komary i w ciagu paru minut zasypiamy.
Letnia noc w górach
Noc w namiocie w Dolomitach okazuje się chłodniejsza, niż się spodziewaliśmy. Termometr pokazuje 12 stopni i mimo dobrych śpiworów trochę marzniemy. Na szczęście 7:45 budzi nas słońce wpadające do naszego namiotu.
Zjadamy szybkie śniadanie i pakujemy się na całodzienny treking.
Passo Tre Croci – Dolomity
Rozpoczynamy wyprawę z Przełęczy Trzech Krzyży (Passo Tre Croci), gdzie parkujemy nasze auto. Przed wejściem na
szlak znajduje się tablica informacyjna, przy której się zatrzymujemy i planujemy trasę.
Wybieramy jedną z najdłuższych opcji i rozpoczynamy 13,5 km treking. Do jeziora Lago di Sorapis prowadzi szlak 215. Trasa nie jest wymagająca, mniej więcej w połowie trafiamy na łatwą ferratę, którą bez problemu pokonują dzieci, osoby starsze i psy. Pogoda jak to w górach „w kratkę”, dlatego co chwilę rozbieramy się, gdy wychodzi słońce, by znów ubrać się, gdy przykryją go gęste chmury i zawieje chłodny wiatr.
Przed samym jeziorem znajduje się schronisko Vandelli, gdzie robimy sobie małą przerwę na kanapki i gorącą czekoladę. Naładowani energią ruszamy w kierunku jeziora.
Lago di Sorapis 1923 m n.p.m.
Kilka minuty później, ukazuje się cudny widok, czyli nasz najważniejszy punkt wycieczki – Lago di Sorapis. Wyglądający jak amfiteatr Masyw Sorapiss, z górującym szczytem Punta Sorapiss (3205 m n.p.m.), a u jego podnóża jezioro o niesamowitym kolorze wody.
Brzmi super, nie?
Było by lepiej, gdyby nie ogromna ilość turystów i wycieczka na polanie po drugiej stronie jeziora, która zachowuje się jak małpy w zoo. Trochę to zaburza nasze pierwsze wrażenie, ale i tak miejsce jest niesamowite!!!
Wokół jeziora znajduje się ścieżka spacerowa, oraz skałki na których można usiąść. Wybieramy jedną z wielu i odpoczywamy. Woda w jeziorze jest zimna, ale znalazło się paru śmiałków, którzy zażywali tu kąpieli.
Spędzamy czas nad Lago di Sorapis dosyć długo. Tak długo, że nie wiedząc kiedy zostajemy prawie sami, a po hałaśliwej grupie nie ma już śladu. Czujemy prawdziwą magię tego miejsca, poza tym pogoda robi nam niespodziankę. Gęste chmury odsłaniają słońce i szczyt Sorapis, dzięki temu kolor wody staje się bardziej nasycony. Naszym oczom ukazuje się najpiękniejszy odcień turkusu, jaki w życiu widzieliśmy.
Tonde del Sorapis
W planach mamy też dojście do punktu widokowego, który jest około godzinę marszu od jeziora. Niestety trasa okazuje się zamknięta, szkoda, wrócimy innym razem. Tymczasem robi się już późno i musimy wracać. Przed nami dwugodzinna droga powrotna. Tym razem niebo jest przejrzyste, a kolory jeszcze bardziej intensywne. To prawdziwy raj dla oczu..
Cortina d’Ampezzo – Dolomity
Wracając na Camping postanowiliśmy zaglądnąć do centrum Cortiny. Miejscowość w której mieszkamy, to jeden z najbardziej znanych alpejskich kurortów, dlatego jest często nazywana „perłą Dolomitów”. To miejsce jest piękne i jednocześnie bardzo drogie. Na głównej promenadzie, można znaleźć najdroższe sklepy, restauracje a nawet salon Audi.
Samo centrum jest niewielkie, dlatego całe przechodzimy w kilka minut. Szukamy sklepu, aby upolować coś na kolacje, niestety bez skutku. Okazuje się, że sklepy są otwarte tylko do 19:00, a w zimie nawet jeszcze krócej.
Na szczęście, w drodze powrotnej, 2 min przed zamknięciem wpadamy do malutkiego sklepiku, więc robimy mini zakupy.
To już koniec naszej górskiej przygody w Dolomitach. Następnego dnia wyjeżdżamy do Bergamo, skąd zabieramy nowego towarzysza podróży i jedziemy do Szwajcarii.
- Dojazd
Z Krakowa do Cortiny d' Ampezzo jest około 950km. Trasa którą wybraliśmy prowadziła przez Czechy i Austrię, dlatego konieczne były winiety.
10-dniowa winieta:
Czechy = 310 koron (52zł)
Austria = 10€ - Nocleg
Na nasz nocleg, wybraliśmy wcześniej wspomniany camping La Rocchetta. Spędziliśmy na nim dwie noce, zatem za dwie osoby namiot i auto, zapłaciliśmy 60€. - Jedzenie
Większość produktów do gotowania i przyborów kuchennych, zabraliśmy ze sobą z domu. Również mieliśmy palnik z butlą gazową, na której gotowaliśmy makaron, jajecznice czy gulasz od babci :). Na miejscu kupowaliśmy podstawowe produkty takie jak chleb, ser i jajka. - Ceny
Cortina to droga miejscowość nawet latem, dlatego ceny są tu nieco wyższe niż w innych regionach Włoch. My w dwa dni wydaliśmy 15€, tylko dlatego, że większość mieliśmy ze sobą
Enjoy! 🙂
2 Comments