Fuerteventura last minute – czyli wakacje w szczycie sezonu
Fuerteventura Last minute! Zaplanowany urlop na środek sierpnia, czyli szczyt sezonu urlopowego i najgorszy czas dla chcących tanio podróżować. Mimo wszystko postanowiliśmy spróbować.Ogólny plan był taki..
Jedziemy na 2-3 dni na Hel (plotka głosi że, ma być pogoda) potem na Mazury i cały czas monitorujemy oferty biletów czarterowych. Jak postanowili tak zrobili.Pierwszy szok!
Poniedziałek ok 8-8:30 Lidl we Władku. Ludzi tyle jakby Crocsy albo torebki Wittchen były -50%! Upolowaliśmy coś na śniadanie i wyruszliliśmy dalej. Po dłuższych poszukiwaniach znaleźliśmy camping w Jastarni, za kupe kasy (jak na warunki) i w sumie na tym można zakończyć, bo nic godnego polecenia się nie wydarzyło. Wieje jak w kieleckim, wieczorem trzeba kalesony ubrać a idąc chodnikiem rozpychać się łokciami. Półwysep Helski jest piękny, ale poza sezonem.Po dwóch dniach..
Uciekamy nad jezioro Narje i w ten sam dzień znajdujemy bilety na Fuerteventurę. Wylot mamy z Katowic następnego dnia, a powrót za 5 dni. Wstyd się przyznać, ale był to nasz pierwszy raz na Mazurach i żałujemy, że taki krótki. Na pewno wrócimy.No to Fuerteventura!
Na ogarnięcie wyprawy mamy 24h. Szukamy noclegu na Airbnb i najtańsze oferty pojawiają się w stolicy, czyli w Puerto del Rosario – tam też lądujemy. Robimy szybki research po wyspie i decydujemy się na dom Pedro.Puerto del Rosario – Fuerteventura
Po wylądowaniu piszemy do naszego gospodarza z pytaniem jak dojechać z lotniska do jego domu. Odpisał „Jestem już w drodzę, będe po Was za 5min”. Okk, tego się nie spodziewaliśmy, bardzo miło z jego strony.Dom Pedro
Pedro – starszy, wesoły facet, typowy mieszkaniec wyspy, bezproblemowy i wyluzowany. Pędząc starym mercedesem ćwiczymy nasz Hiszpański rozmawiając z Pedro o nas i o Polsce. Zdobywamy też cenne informacje na temat wyspy, które przydadzą nam się w kolejnych dniach. Meldujemy się pod małym domkiem blisko plaży. Okazuje się, że Pedro sam przygotował (zbudował) cały dom pod airbnb: Są w nim 3 pokoje – każdy ma swój kolor (żółty, brązowy i zielony) i w tych kolorach są też ręczniki i kubeczki w łazience Kuchnia jest w pełni wyposażona od naczyń po przyprawy, tostrer, kawiarkę, makarony i wszystko co może wpaść do głowy.- w Lodówce każdy ma swoją półkę plus półka SOCIAL gdzie są puszki z napojami i piwkiem dla każdego.
- dodatkowo w lodówce znaleźlismy poczęstunek od Pedro podpisany „Paweł”, Wino, oliwki i woda. Małe gesty a cieszą 🙂
El Cotillo
Następnego dnia z samego rana odbieramy wynajęty samochód (no dobra, Paweł odbiera gdy ja smacznie śpie). Pakujemy sprzęt plażowy i jedziemy na północ wyspy do El Cotillo. Plaża jest bardzo długa i szeroka, podzielona na strefy: plażowania, kitesurfinku i windsurfingu. Po drugiej stronie miasteczka znajduję się druga plaża bez sportów wodnych. Na Fuercie wieje baaaardzo, ale mimo darmowego pillingu z piasku jest mega przyjemnie.Jandia
Drugim miejscem, które zwiedzamy jest Moro Jable na południu, dojaz zajmuje ok 40min, zatrzymując się kilka razy na fotkę. Moro Jable ma plażę długości ok 13 km i 50m szerokości (spokojnie, tłumów nie ma). Samo miasteczko jest kurortem więc nie zabawiamy tam długo. Zaletą Fuerteventury jest najdłuższa linia brzegowa i naturalnie szerokie plaże (ponad 150), dlatego nawet w szczycie sezonu nie odczuwa się tłumów. Wyspa jest idealna dla osób uprawiających sporty wodne (surfing, windsurfing, katesurfing), wieje prawie zawsze, dlatego też odbywają się tu międzynarodowe zawody zaliczane do pucharu świata w windsurfingu. Trochę żałujemy, że nie wypożyczyliśmy sprzętu do surfingu. Pływaliśmy wcześniej w Portugalii i na Teneryfie i bardzo nam się spodobało, ale tym razem postawiliśmy na zwiedzenie całej wyspy.Cofete
Cofete oddalone jest ok 15km, ale droga wiedzie przez tamtejsze wzniesienia i jest kamienista. Miejscami jest tak wąsko tak, że dwa samochody się nie mieszczą i kierowcy toczą bitwę, kto pierwszy mrugnie i ustąpi. Po długiej wspinaczce docieramy do punktu widokowego, na którym tak wieje, że ciężko jest otworzyć drzwi samochodu. W tym punkcie łączą się dwa światy, strona wybrzeża, która jest skryta w chmurach i mgle oraz południe skąpane w słońcu. Plaża niby taka jak inne, jest dość długa i szeroka. Natomiast ocean jest tu bardzo niespokojny, a fale dwa razy większe. Czujemy się jak w innej bajce.Lajares
Ostatniego dnia planujemy wrócić na plażę w El Coltillo i po drodze odwiedzić miasteczko Lejares oraz plaże w Corralejo. W Lejares jest dużo szkół kit/windsurfingowych i kilka przytulnych kafejek. Jest położone w sercu wyspy, gdzie można odpocząć od wiatru.Corralejo
Na plaży w Corealejo znajdujemy ukojenie od wiatru. W porównaniu do wietrznego El Cotillo prawie tu nie wieje, ale jest więcej turystów.Dunes de Corralejo
Po drugiej stronie drogi rozciągają się słynne wydmy. Widok zachodzącego słońca robi wrażenie, a my czujemy się jak na pustyni w Maroko. Klimat na Fuercie jest bardzo suchy, kilka razy w ciągu roku nad wyspą pojawia się chmura piasku przywianego znad Sahary. To zjawisko nazywa się kalima i może trwać kilka dni. W ciągu kilku dni zwiedziliśmy całą wyspę. Naszą trasę zaznaczyliśmy na poniższej mapie.FUERTEVENTURA INFORMACJE PRAKTYCZNE
-
Bilety
-
Samochód
-
Nocleg
-
Jedzenie
Udostępnij
One Comment