Säntis – szczyt z widokiem na 6 krajów
Góry w Szwajcarii są przeważającym widokiem, gdyż aż 70% powierzchni kraju pokrywają góry – 60% Alpy, a 10% góry Jura. Podczas naszej podróży po północno-wschodniej części Szwajcarii nie mogliśmy przejść obojętnie obok okazji zdobycia najwyższego szczytu Appenzeller Alpen – szczytu Säntis.Szczyt Säntis – ciekawa nazwa
Pochodzenie nazwy jest dość zagadkowe, gdyż pochodzi z języka retroromańskiego od słowa Sambatinus, co w dosłownym tłumaczeniu oznacza „urodzony w sobotę”. Skąd wzięła się taka nazwa? Nie wiemy. Być może pierwszy zdobywca urodził się tego dnia lub chciał uczcić wszystkich urodzonych tego dnia? Co ciekawe, pierwotnie używano jej wyłącznie do określania zbocza góry, które służyły za górskie pastwiska. Jednak z czasem zaczęto tę nazwą określać wyłącznie szczyt.Praktyczne informacje o szczycie Säntis
Zanim opiszemy Wam naszą wyprawę, przedstawmy najpierw podstawowe informacje o szczycie, który postanowiliśmy zdobyć. 😉- Säntis to najwyższy szczyt masywu Alpstein,
- Wysokość: 2502 m n.p.m.
- Szczyt ma dość charakterystyczną sylwetkę – bardzo strome ściany.
- Możecie go rozpoznać po dużej antenie telekomunikacyjnej na szczycie.
- Co roku 1 sierpnia w dniu obchodów powstania Konfederacji Szwajcarskiej na jednej ze ścian rozwieszana jest ogromna flaga 80x80 metrów. Pech chciał, że akurat podczas naszego pobytu nie rozwiesili jej, gdyż nie dopisywała pogoda.
- Säntis znany jest także, jako szczyt sześciu państw.
Jak dojechać do Säntis?
Do Säntis możesz dojechać za pomocą transportu publicznego lub autem. Jeśli wybierasz transport samochodem, to bez problemy trafisz z pomocą Google Maps, a auto możesz zostawić na parkingu. My wybraliśmy transport publiczny. Z Sankt Gallen do Schwagalp dojechaliśmy dwoma pociągami i autobusem. Na szczęście cała podróż przebiegła bezproblemowo, gdyż korzystaliśmy z aplikacji SBB. Dzięki niej mogliśmy kontrolować trasę przystanek po przystanku. Co to SBB? SBB to skrót od Schweizerische Bundesbahnen, czyli Szwajcarskich Kolei Federalnych. Narodowy przewoźnik krajowy stworzył aplikację, która pozwala bardzo łatwo zaplanować podróż po Szwajcarii. Za jej pomocą możecie znaleźć odpowiednie połączenia krajowe czy też kupić bilety na pociąg. Przez cały nasz pobyt korzystaliśmy z niej i nigdy nasz nie zawiodła.Jak dotrzeć na szczyt?
Macie do wyboru dwie drogi na the Säntis – samodzielne wdrapanie się o własnych siłach lub przyjemna kolejka linowa z przełęczy Schwägalp . Bezsprzecznie pierwszą opcję polecamy raczej bardziej doświadczonym piechurom z dobrą kondycją, gdyż szlak nie jest łatwy. Nie opiszemy Wam, jak dokładnie wygląda, gdyż my skorzystaliśmy z opcji drugiej. 🙂 Tak więc na szczyt Säntis wjechaliśmy kolejką z przełęczy Schwägalp. Była to najbardziej rozsądna dla nas opcja, zważywszy na późniejsze plany odwiedzenia jeziora Seealpsee. Z kartą Swiss Travel Pass mieliśmy 50% zniżki na przejazd kolejką. Za bilet w jedną stronę dla dwóch osób zapłaciliśmy 38 CHF zamiast 72 CHF. Cennik przejazdów znajdziesz pod tym linkiem. Co ciekawe, w ofercie oprócz zwykłych przejazdów z przełęczy Schwägalp (góra-dół) znajdziesz także specjalne przejazdy na wschód lub zachód słońca. Dla tych z Was, którzy mają zasobne portfele, ciekawą opcją może być przejażdżka na wschód słońca połączona ze śniadaniem lub ze zorganizowanymi imprezami tematycznymi i koncertami.Szczyt z widokiem na 6 państw
Musimy przyznać, że widok ze szczytu Säntis zapiera dech w piersiach. Gdy po wyjściu z budynku górnej stacji kolejki i pokonaniu kilku schodów, zameldowaliśmy się na dużym tarasie widokowym, naszym oczom ukazały się barwne szwajcarskie krajobrazy. Choć musimy przyznać, że musieliśmy na nie chwilę poczekać, gdyż w ten dzień widoki przykrywały chmury. Niestety ze względu na złą widoczność nie widzieliśmy dalszych terytoriów. Jednak podobno przy sprzyjających warunkach z the Säntis ujrzycie aż 6 państw: Niemcy, Austrię, Liechtenstien, Włochy, Francję i oczywiście Szwajcarię.Szlak z Säntis do jeziora Seealpsee
Wejście na szlak zaczyna się obok schroniska położonego poniżej górnej stacji kolejki. Na szczęście łatwo na niego trafić dzięki znakom. Początkowo szlak prowadzi zboczem w głąb doliny. Choć musimy Was ostrzec, że będąc w sierpniu tę część szlaku pokonaliśmy po śniegu. Bezsprzecznie musicie tutaj uważać, gdyż miejscami jest dość ślisko. Jednak musimy przyznać, że szlak z the Säntis do jeziora Seealpsee jest dobrze oznaczony, a ścieżka na tyle wydeptana, że ciężko się zgubić. Na szczęście pogoda była dość optymalna, gdyż nie było pełnego słońca, a przesuwające się po niebie chmury co chwilę odsłaniały przed nami nowe widoki. Tuż po dojściu na przełęcz pokazała nam się sąsiednia dolina i schronisko Mesmer. Od tego momentu szlak stał się trudniejszy – zalegający śnieg był śliski, więc w kilku miejscach musieliśmy obchodzić go po skałach. Bez wątpienia ostatnie zejście przed schroniskiem nie było proste – było odsłonięte, a w skale zamontowane były metalowe liny. Z pewnością osoby z lękiem przestrzennym mogą mieć problem z pokonaniem tej części szlaku. Na szczęście była to ostatnia prosta do schroniska.Schronisko Mesmer
Po dotarciu pod budynek schroniska Mesmer już mocno czuliśmy trasę w nogach. Postanowiliśmy więc wynagrodzić sobie wysiłki tradycyjnym Rosti i kuflem miejscowego piwa Appenzeller. Rosti to tradycyjny szwajcarski przysmak, który przypomina polskie placki ziemniaczane. Jest to duży placek z grubo-startych ziemniaków, który podawany jest z serem, kiełbasą lub jajkiem. Rosti to tradycyjny szwajcarski przysmak. Przypominają nasze placki ziemniaczane. Są to grubo starte ziemniaki uformowane w jeden duży okrągły placek i smażony na patelni. Często podawany jest z serem, kiełbasą lub jajkiem. Od schroniska do jeziora Seealpsee zostało nam ostatnie zejście. Po około kilkunastu minutach zameldowaliśmy się na rozległej polanie, gdzie znajdowało się jezioro. To nie był jednak koniec szlaku, gdyż do pokonania zostało nam ostatnie 2 km do pociągu, który miał zawieść do St. Gallen. Musimy Wam przyznać, że było już naprawdę ciężko. Nasze nogi dość mocno dawały nam mocne oznaki wyczerpania po 10 km zejścia z przewyższeniem 1200 m. Możecie się domyśleć, jak czuliśmy się w następnych dniach.Jak podobało nam się the Säntis? Czy warto zdobyć najwyższy szczyt Alpstein?
Szwajcaria to jeden z naszych ulubionych europejskich państw i wracamy tu z wielką przyjemnością! Przy poprzedniej wizycie opisaliśmy inne rejony tego alpejskiego kraju Grindelwald i Zermat oraz równie piękne trasy. Będąc w St. Gallen, musieliśmy odwiedzić Santis. Choć nam nie udało się zobaczyć ze szczytu sześciu państw, jednak może przy dobrej pogodzie Wam się to uda! Z pewnością jest to także dobre miejsce dla osób, które lubią wędrówki po górach. Wpis powstał we współpracy z Switzerland Turism My SwitzerlandNa naszym kanale YouTube znajdziesz film z naszego pobytu w Szwajcarii
One Comment
Dodaj komentarz
Udostępnij
Spis treści
- Szczyt Säntis – ciekawa nazwa
- Praktyczne informacje o szczycie Säntis
- Jak dojechać do Säntis?
- Jak dotrzeć na szczyt?
- Szczyt z widokiem na 6 państw
- Szlak z Säntis do jeziora Seealpsee
- Schronisko Mesmer
- Jak podobało nam się the Säntis? Czy warto zdobyć najwyższy szczyt Alpstein?
- Na naszym kanale YouTube znajdziesz film z naszego pobytu w Szwajcarii
Bardzo ciekawy artykuł! Dzięki za podpowiedź następnych podróżniczych planów